4 października 2015

Przeprowadzka

Po długiej nieobecności w blogowym świecie postanawiam przeprowadzić się...do nowego bloga, który, mam nadzieję, bardziej przypadnie Wam do gustu  a  ja zadbam o niego, by wpisy pojawiały się częściej i były widoczne na Waszych paskach.
Mój nowy blog zakatekgosi.blogspot.com
Zapraszam!

30 lipca 2015

Zaległości

Mam ogromne zaległości w blogowaniu. Powodów jest kilka, a jeden największy-pod koniec czerwca kupiliśmy działkę (rekreacyjną) i swój czas,energię i siły poświęciliśmy by doprowadzić ją do takiego stanu, aby można było spokojnie położyć się na leżaku-czytać,dziergać i odpoczywać...Jednak, kto z Was ma działkę,ogródek,ogród wie doskonale, że praca w ziemi nie ma końca...
Ukradliśmy jednak trochę czasu dla siebie i kilka dni spędziliśmy nad naszym morzem w Jantarze. Pięknej,cichej, skromnej miejscowości, położonej w malowniczej okolicy Żuław Wiślanych. Wybraliśmy się na wycieczkę kolejką wąskotorową do pobliskiego Sztutowa,gdzie znajduje się obóz koncentracyjny Stutthof. Warto też zwiedzić Krynicę Morską czy zatrzymać się w Stegnie,by podziwiać tam cudowny kościół z XVII wieku z przepięknymi malowidłami i posłuchać muzyki organowej płynącej z XVII-wiecznych organów.







Oczywiście nie zabrakło spacerów-po plaży,po lasach żuławskich, czasu na czytanie i dzierganie. A dziergało się...Robiłam Alecię Beth Justyny Lorkowskiej z Jilly Poppy (piękna makowa czerwień) i jestem z niej bardzo zadowolona (ale o tym w następnym poście) i zaczęłam Petrichora Hani Maciejewskiej z wełny w kolorze pudrowego różu..
Póki co zamieszczam zdjęcia w Czarinie w okolicznościach nadmorskiej przyrody.





26 czerwca 2015

Czarina

Przedstawiam Wam moją Czarinę- Jej Wysokość, Moją Miłość (absolutną!!!). Powstała według kolejnego, genialnego projektu Asji . Asia-czarodziejka stworzyła wzór , który (znów) na pierwszy rzut oka wydaje się trudny,skomplikowany, nie do ogarnięcia.Tymczasem po kilku rzędach wszystko staje się jasne i proste (jak drut! ;) ). Uwierzcie!!!Prosty ściągaczowy wzór, dodawanie oczek tu i tam...Sweterek robi się z wielką przyjemnością, a nosi jeszcze lepiej!!!Asiu,dziękuję,że znów mogłam znaleźć się w gronie testerek Twojego projektu.
Swoją "Czarinę" wydziergałam z własnoręcznie ufarbowanej "Cashmiry". Mój błąd polegał na tym,że ufarbowałam za mało motków (choć przygotowałam tyle ile jest w opisie według metrażu). Kiedy się zorientowałam,pofarbowałam jeszcze jeden moteczek ( a powinnam dwa! , bo rękawy wyszły 3/4) i ...nie wyszedł ten kolor,co poprzednio:(( Mieszałam więc nitki i jakoś wybrnęłam z opresji. Mam nauczkę,żeby w przyszłości zafarbować więcej motków niż jest przewidziane...
(Zdjęcia na ludziu niebawem,tylko się ogarnę i trochę czasu na sesję wygospodaruję;) )









Dane techniczne:
Wzór; Czarina
Autorka: Asja 
Włóczka:" Cashmira" Alize
Zużycie: 6 motków ( a mogłoby być 7)
Rozmiar: L
 Dziękuję Asiu!!!

6 czerwca 2015

Spotkanie

Która z nas dziewiarek, nie uważa, że blogowanie to dobrodziejstwo? Przecież oprócz możliwości chwalenia się w wirtualnym świecie wytworami swoich rąk, swoją radosną twórczością,możemy poznać wspaniałe osoby. Bardzo często okazuje się, że łączy nas nie tylko pasja, ale i jakaś niewidzialna nić życzliwości, dobroci, rozumienia się bez słów...W tym wirtualnym świecie stajemy się otwarci,szczerzy, wspaniali. I strach ogarnia, czy to wszystko jest prawdziwe w rzeczywistym, namacalnym świecie... Czy nie pęknie jak mydlana bańka przy pierwszym spojrzeniu,pierwszych słowach...
Tak oto ponad tydzień temu miało miejsce moje spotkanie z jedną osobą z dziewiarskiego,wirtualnego świata- z Gabrysią z "Gabidrutowego" bloga. I był strach-o siebie-czy nie stanę się dla Gabrysi rozczarowaniem...Jednak to, co było naszym wyobrażeniem-stało się prawdziwe,nie pękło, nie rozpłynęło się w powietrzu... Spotkanie było cudowne, choć bardzo krótkie, dynamiczne, w niesprzyjających dla takiego spotkania warunkach (ale nie będę o nich pisać),choć w przepięknej scenerii krakowskich kamienic,krakowskiego rynku i Wawelu.
Najpierw wpadłyśmy sobie w ramiona jak dawno niewidziane przyjaciółki ( a było to nasze pierwsze spotkanie!!!). Ściskałyśmy się długo, z serdecznością ,życzliwością. A potem był szybki i krótki (byłam tylko przejazdem kilka godzin) spacer po Krakowie...Gabrysia oprowadziła mnie po Królewskim Mieście (piszę specjalnie wielkim literami,bo to miasto na to zasługuje) opowiadając pikantne historie z życia królów. Na chwilę udało nam się przysiąść na ławeczce pod Wawelem i pochwalić swoimi udziergami.
To spotkanie to było zaledwie preludium do tego, co pewnie jeszcze nastąpi,bo przecież apetyt wzrasta w miarę jedzenia. A my zatęskniłyśmy za sobą już przy pożegnaniu...Dlatego następne spotkanie, to nie będzie jakieś wariactwo,gonitwa ,tylko spokojne,przy kawie,winie i drutach gawędzenie. Czego i Wam wszystkim dziewiarkom życzę. I nie bójcie się spotkań w rzeczywistości-to jeszcze bardziej wzmacnia relacje i te dziewiarskie i te międzyludzkie.Spotkanie dziewiarek-bezcenne!!!
Nie umówiłyśmy się na strój- obie miałyśmy na sobie swoje" Cocachinki"   Asi 






2 maja 2015

Moje wełenki

Z natury jestem spokojną ,cierpliwą osobą.Duszą towarzystwa  raczej nie jestem.Jednak,kiedy widzę wełenki cudnej,niespotykanej urody staję się niespokojna,gadatliwa,egoistyczna. O włóczkach i sweterkach i moich włóczkowych planach mogłabym mówić i mówić...Tylko nie każdy chce tego słuchać i nie każdy rozumie o czym mówię...
Dzisiaj nie będę mówić ani pisać za wiele. Dla nas, dziewiarek, słowa w takich sytuacjach są zbędne.Wystarczy pokazać i wszystko staje się jasne. Dziewiarki rozumieją się bez słów...
Oto włóczki,które zgromadziłam w ostatnim czasie. Na razie czekają zwinięte w precelkach, bo czasu mało,żeby przerobić to , co się zamierza...

"Owoce leśne"kupione w sklepie "Włóczki Warmii". Asia ufarbowała je na moje zamówienie.

"Cytrynowa trawa" kupiona w tym samym sklepie.

"Dzika orchidea".  Nie mogłam się jej oprzeć...
                                                                   
Te dwa cudne moteczki ręcznie farbowane przez Asię z "Włóczek Warmii", dostałam parę dni temu od Kobiety-Anioła-Gabrysi  Gabidrutu. Dziękuję jeszcze raz:))) Buziaki:)
      
A to już Malabrigo w kolorze nieba...

I truskawkowe "Jilly "o nazwie Poppy z Dream in Color kupione "U Chmurki".Nie dość ,że mają cudowny kolor to jeszcze pachną wybornie...

I kolejna Still light tunic zeszła z moich drutów kilka dni temu. Zrobiona z "Divy Missisipi" w kolorze brzoskwiniowo-łososiowo-kawowym. Co poradzę ,że tak się podoba ...?



22 kwietnia 2015

O niezdecydowaniu

Która z Was dziewczyny potrafi zdecydować się na -zakup czegokolwiek,nową fryzurę,nowy kolor włosów,wybór dań w restauracji w 5 sekund? A na zakup włóczki-odpowiedniej grubości,koloru itp? Któraś z Was jest w tym sporcie doskonała? Gratuluję i zazdroszczę,bo ja tak nie mam... Trudno. Jak rasowa kobieta i dziewiarka (w dodatku) nie umiem zdecydować w kilka sekund. Nawet jeśli coś mnie zauroczy,porwie moje serce w jednej chwili,to i tak nadchodzą myśli-czy na pewno,czy takie, czy potrzebne...
Tak też było w przypadku wyboru niteczki na piękny projekt Asji -"Cocachina". Wybierałam, przebierałam,szukałam włóczki odpowiedniej grubości,długości i...koloru (przede wszystkim). Dlatego swoją Cocachinę zaczynałam 5 razy .Tak! Słownie:pięć!

Najpierw miała być w odcieniach zieleni z kroplą granatu.Powstawała z pięknej niteczki zakupionej "U Chmurki" Wisp Crisp. Jednak włóczka , mimo swej urody, okazała się za ciemna,przez co wzór był słabo widoczny. Odłożyłam więc na bok tę robótkę.

Potem Cocachina miała powstać z jasnozielonej Alpaki dropsa.To nie było to, co rzuciłoby mnie na kolana.Efekt był nijaki.


Byłam pod wrażeniem białych Cocachinek wydzierganych przez Gonię i Olę . Poszperałam w swoich pudłach z włóczkami i znalazłam (wydawało mi się) idealną niteczkę na ten cudny projekt-białą Baby alpakę silk Dropsa. I to znów nie było to !
W ruch poszła jeszcze czerwona Alpaca Dropsa i żółty mix bawełny z bambusem.
Nie poddałam się łatwo,bo "Cocachinę" trzeba mieć! Wzięłam białe moteczki baby alpaki silk,przewinęłam w precle,zamoczyłam w wodzie z płynem do zmywania,po czym wrzuciłam do gara z barwnikiem spożywczym (niebieski barwnik do ciast i kremów Dr.Oetkera :))) i oto co powstało.


Jestem niezmiernie zadowolona z efektu-po pierwsze własnoręcznie  (choć z premedytacją) ufarbowanej włóczki i z udziergu.









Trzeba powtórzyć,że Asia jest genialną projektantką.Wzory przez nią wymyślone wydaja się niezwykle skomplikowane i nie do wykonania,ale już po kilku okrążeniach wszystko staje się jasne...Opis jest klarowny i zrozumiały.A projekt,mimo skończonej formy może ulegać transformacji.
Ja zmieniłam rękawy-na dopasowane i 3/4, a także ściągacz-francuski zastąpiłam podwójnym-2p,2l.
Uwielbiam swoją Cocachinę! Noszę ją z radością! A w głowie siedzi pomysł na kolejną modyfikację tego wzoru...Ale na razie tam pozostanie, bo w kolejce do przerobienia czeka kilka projektów.

Dane techniczne:
Wzór: Cocachina
Projekt: Asja knitt
Włóczka: Babyalpaca Silk Dropsa -pierwotnie biała,ufarbowana ręcznie przeze mnie na miętowy kolor
Zużycie:niecałe 7 motków
Druty: KP nr 3
Rozmiar: L